Wykopaliska w Parzymiechach. Ślady stoczonej walki

Archeolodzy odsłaniający w Parzymiechach ślady, które pozostały tu po stoczonej walce, przedstawiają nam kolejne ciekawe znaleziska. Co ważne, nie tylko poszczególne przedmioty, ale też szczęśliwie zachowany i dający się zauważyć ich rozkład na dawnym polu bitwy to dla badaczy szansa na odkrycie kolejnych tajemnic sprzed 85 lat.

W jednym z wykopów archeolodzy odkryli fragmenty sukna razem z guzikami mundurowymi wz.27.
- Prawdopodobnie guziki te pochodzą z płaszcza – mówi prof. Lech Marek. - Mamy już w zasadzie komplet tych guzików i pełno strzępków materiału. Mógł więc tam być cały płaszcz. Znaleźliśmy też w tym samym miejscu manierkę wz.31 i fragmenty ładownicy do erkaemu Browning. W drugim wykopie znaleźliśmy również torbę po masce przeciwgazowej wz.32, już znanej z poprzedniej relacji z tych wykopalisk. Znaleźliśmy też zapięcia do dwóch ładownic, prawdopodobnie potrójnych, do rkm Browning – dodaje uczony.
Ciekawe informacje niosą nie tylko poszczególne znaleziska, ale także ich rozmieszczenie. Bo archeolodzy prowadzą poszukiwania w kilku wykopach jednocześnie.
- Rozmieszczenie dołów, w których wspomniane przed chwilą wyposażenie zostało złożone – w nieznanych nam jeszcze okolicznościach, bo co do tego hipotez jest parę – dobrze koresponduje z tym, co zostało znalezione w wykopie położonym nieco dalej. Według regulaminu rozmieszczenie dołów strzeleckich powinno być takie, żeby zapewniało żołnierzom możliwość komunikacji pomiędzy sobą zarówno głosowo, jak i gestami. Z tyłu, za stanowiskami erkaemów, zazwyczaj było stanowisko obserwatora i dowódcy drużyny. To jest bardzo interesujące, bo to nie jest przypadkowe, że poszczególne elementy wyposażenia odnaleźliśmy w miejscach, które są umieszczone względem siebie zgodnie z wojskowym regulaminem – opisuje pan profesor.
Znaleziska mogą więc odpowiadać realnym pozycjom polskich żołnierzy na placu boju podczas walk, które tutaj, w Parzymiechach, zostały stoczone z Niemcami. To nie są więc przypadkowe przedmioty w przypadkowych miejscach. Archeolodzy odnajdują ślady bitwy dokładnie tam, gdzie toczyli bój nasi bohaterowie z 1 września 1939 roku.
- W wyniku badań powierzchniowych, w których pomagała nam grupa Perun, odkryliśmy też dużo łusek skupionych wokół jednego z dołów strzeleckich. To łuski z sygnaturą jednej konkretnej sztuki broni, gdyż na dnie tych łusek spłonka była zbita zawsze asymetrycznie. Wszystkie te łuski mają też oznaczenia z 1932 roku. Naboje, którymi się posłużono, mogły więc pochodzić z jednej partii czy nawet jednej ładownicy. Musimy się jeszcze tylko dowiedzieć, czy zostały wystrzelone z erkaemu. To też byłaby dla nas istotna informacja – przybliża szczegóły uczony z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Warto sobie uświadomić konsekwencje takich odkryć. Archeolodzy odsłaniają ślady pozostawione w walce przez konkretnych żołnierzy. Być może gruntowna analiza wyników badań i kolejne znaleziska pozwolą nawet powiązać któreś z tych znalezisk z konkretnymi nazwiskami naszych obrońców. Nawet jednak bez takiego powiązania waga znalezisk dla nauki, w tym dla poznania wydarzeń, które dotyczyły naszej małej ojczyzny, jest przeogromna. Przy tym archeolodzy zdolni są odczytywać informacje nawet z drobnych resztek odkopanego żołnierskiego wyposażenia. Wielka wartość badawcza pozostała nawet mimo tego, że po latach spoczywania w ziemi te resztki utraciły już wszelką wartość materialną.
W jednym z wykopów archeolodzy odnaleźli też skromne pozostałości ładownicy. Ciekawe jednak, że zachowały się elementy bardzo charakterystyczne, które pozwalają badaczom posiadającym szczegółową wiedzę o wyposażeniu żołnierzy z 1939 roku dokładnie ten przedmiot zidentyfikować.
- To była ładownica do rkm Browning wz.28. Wyposażona była w okucia, które były specjalnie chropowacone, aby nadana ich powierzchni faktura powodowała, że nie będą odbijały światła. Była to taka powierzchnia antyrefleksyjna – dodaje prof. Lech Marek.
 

Autor: 

Jarosław Jędrysiak